Prof. dr hab. Henryk Mruk
W dniu 6 lipca, z inicjatywy przedsiębiorstwa Inwenta, odbyła się w Warszawie konferencja LATO HR’23. Na tle wielu wystąpień, rozmów, dyskusji, podzielę się własnymi refleksjami, związanymi z tematyką szczęśliwych ludzi, pracujących w szczęśliwych organizacjach. Skorzystam z usłyszanych tam informacji, przywołanych doświadczeń, także nasuwających się własnych myśli. Trudno często ustalić, co jest własne, co należy do innych, co zostało zapożyczone, a co przepakowane (to ostatnie mężczyznom z reguły wychodzi bardzo dobrze). Postrzegam te kwestie, czyli szczęścia i efektywności przedsiębiorstwa, jako rodzaj sprzężenia zwrotnego bez rozstrzygania, co jest pierwotne a co wtórne, albo – co jest przyczyną a co skutkiem. Być może są to obszary wzajemnych oddziaływań, inspirowanych przez lidera bądź liderów.
Felicjanie versus Spartanie
W 1968 roku, po wydarzeniach marcowych, uczelnia zafundowała nam w sierpniu obóz wojskowy na terenie Biedruska (poligon) pod Poznaniem. Cztery tygodnie spędziliśmy pod namiotami, 10 osób w każdym, z wykopanymi przez nas latrynami i z zimną wodą przy długiej rynnie, z prawie 20 kranami z wodą. Czy byliśmy szczęśliwi? – pewnie tak, bowiem mieliśmy 20 lat, tworzyliśmy piosenki nawiązujące do rewolucji w Czechach („cała Polska czeka na swojego Dubcek’a”)- Aleksander Dubcek dążył do zreformowania systemu komunistycznego, co doprowadziło do inwazji wojskowej).
Jest jednak różnica między obozem wojskowym, trwającym cztery tygodnie, a całym życiem, w tym życiem zawodowym. Udane, szczęśliwe, spełnione życie, także zawodowe, to wartość istotna dla każdego. Na ile jednak uniwersalna co do czasu jego trwania? – pewnie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Rozważmy dwa bieguny. Pierwszy to Sparta. Kraina w Grecji, w której ćwiczono ciało, sztukę walki, cnotę zaklętą w powiedzeniu – z tarczą albo na tarczy. Inwestowano w niemowlęta silne, zdrowe. Słabych, wątłych chłopców zrzucano ze skały. Na ile Spartanie byli szczęśliwi? Trudno powiedzieć. Znamy mit Leonidasa, nie znamy jego myśli. Na pewno była nieszczęśliwa kobieta, której odebrano syna i zrzucono ze skały uznając, że nie ma potencjału, aby być wojownikiem.
Drugi przykład to Felicjanie. Naród skupiony na handlu. Budowali nowe miasta na lądach w basenie Morza Śródziemnego, aby rozwijać wymianę handlową, podnosić dobrobyt. Co dokładnie im zawdzięczamy, nie wiemy, chociaż pisze się, że pieniądze i litery alfabetu. Budowali relacje z innymi ludźmi, handlowali, obca była im wojna. Na ile byli szczęśliwi? – też nie wiemy. Jednak w lipcu 2023 roku, zdecydowanie się opowiadam za szczęściem Felicjan, zachowując dystans do Sparty w sensie filozofii wojowania. O ciało należy dbać, jednak w połączeniu z duchem, z wartościami humanitarnymi (w sensie praw człowieka). Chociaż każdy człowiek rodzi się zarówno z egoizmem jak i altruizmem, to jednak rozum, edukacja, jednoznacznie wskazują nam drogę troski o każdego, kto należy do gatunku homo sapiens. Ważne jest nie tylko co myślimy, ale także jak myślimy. Opowiadam się za myśleniem w służbie budowania wspólnego dobra, lepszego świata.
Zasiane ziarno rodzi kłos
W XXI wieku, w Europie, wysoki poziom dochodu pozwala być szczęśliwym, biorąc pod uwagę jakość i wyposażenie mieszkań, dostęp do żywności, opiekę zdrowotną, edukację oraz wiele innych elementów. W tym sensie należy także spojrzeć na przedsiębiorstwa, które są w stanie oferować pracownikom odpowiednie warunki zatrudnienia. Dotyczy to miejsc pracy dla silnych i słabych, kobiet i mężczyzn, wierzących i niewierzących, bardziej i mniej utalentowanych. Zdrowi, zadowoleni, szczęśliwi pracownicy, to wyższe zaangażowanie, wyższa produktywność oraz silniejsza pozycja rynkowa przedsiębiorstwa. Trzeba jednak wiedzieć, że koncepcja biznesu opiera się na efektywności działania. To jest cel pracy lidera, prezesa, oczekiwanie właściciela, także akcjonariuszy. Biznes rozwija się na fundamentach efektywności, wydajności, skuteczności. Taka jest natura biznesu – po pierwsze, zarabiać. Wtedy możliwe staje się pomaganie innym. W medycynie inaczej – po pierwsze, nie szkodzić. Politycy także mogą pomyśleć, co jest dla nich „po pierwsze”. Taka debata byłaby potrzebna w Polsce, społeczeństwie dzielonym na różne grupy. Nie ma niczego złego w różnorodności, natomiast zło jest w braku szacunku, zaufania, kwestionowaniu prawa do godności.
Pracownik w centrum
Mając już wiedzę na temat istoty problemu, można spojrzeć na inwestowanie w szczęście pracowników, jako czynnik wspierający, zwiększający efektywność działania. To jest uczciwe podejście. Odwracanie tej relacji byłoby fałszem, fikcją. Dlaczego w trzeciej dekadzie XXI wieku rozmawiamy o szczęściu pracowników? Powodów jest wiele, chociaż jednym z najważniejszych, jest rola kapitału ludzkiego w osiąganiu wyniku ekonomicznego. Jeden z właścicieli sieci restauracji, postawiony wobec odpływu klientów, zmienił koncepcję zarządzania personelem. Wcześniej ustalono, że klient jest w centrum, klient jest najważniejszy. Rodziło to różne konflikty, nieporozumienia, irytację, rotację pracowników. Widząc spadek rentowności biznesu, właściciel zebrał pracowników i przekazał im nową filozofię działania. Polega ona na tym – jak powiedział – to wy, pracownicy, jesteście najważniejsi. Zainwestował w spotkania z załogą, rozmowy, programy edukacyjne, wspieranie pracowników. Wzmocniło to ich wiarę w siebie, pewność, dodało energii, wzmocniło zaangażowanie. Klienci dostrzegli, że są obsługiwani przez profesjonalistów i to docenili. Wzrosły obroty oraz produktywność. To przykład, w jaki sposób inwestowanie w pracowników, przekłada się na zwiększenie efektywności. Oczywiście korzyści są po obydwu stronach – w przedsiębiorstwie oraz w grupie pracowników.
I jeszcze jedna uwaga. Skupiam się tutaj na powiązaniach między szczęściem pracowników oraz skutecznością działania przedsiębiorstwa. To tak jakby porządkować jedną szufladę w całym pokoju. Piękno i harmonia pokoju to układanie wszystkich rzeczy na swoim miejscu. Tutaj mówimy o sprawach zawodowych, jednak należy mieć na uwadze całość tego, co wpływa na szczęście każdego człowieka – relacje z samym sobą, z najbliższymi, kontakty towarzyskie oraz zaangażowanie społeczne. Nikt nie otrzyma prostej i łatwej recepty. Powinien natomiast pracować nad wytyczeniem własnej, unikatowej ścieżki budowania szczęścia osobistego.
Mój wnuczku kochany
Z perspektywy wielu lat życia, najwyżej oceniam te właśnie słowa, które słyszałem często z ust mojej Babci, Marianny. Było to siedemdziesiąt lat temu, a mam wrażenie, że słyszę je nadal, wielokrotnie, codziennie. Słyszę ten głos pełen miłości, prawdziwy, zaangażowany. Widzę też różne gesty, które wzmocniły ten przekaz. Byłem małym chłopcem, jak wielu innych. Byliśmy wszyscy, jako dzieci, do siebie podobni. Nabierałem wiary w siebie, trzymałem się prosto, bowiem czułem się doceniany. Tego potrzebujemy wszyscy, także w sferze zawodowej. Tacy jesteśmy z natury. Tego również oczekują pracownicy od lidera – chcą być doceniani. Być może lider, skupiony głównie na prowadzeniu załogi do celu, uzna to za najważniejsze, zapominając o kontaktowaniu się z pracownikami, podtrzymywaniu z nimi relacji. Pracownik potrzebuje uwagi, troski, obecności lidera. Odwołam się do rodziny pszczelej. Kiedy, na przełomie wiosny i lata, pszczelarz zamierza powiększyć liczbę posiadanych rodzin, dzieli jedną z nich na pół, odkładając połowę roju do pustego ula. Załóżmy, że królowa zostanie w dotychczasowym ulu a nowa rodzina jej nie ma. W ciągu kilku sekund, wszystkie pszczoły wiedzą, że nie mają królowej. Nerwowo biegają na zewnątrz ula, przerażone brakiem liderki. Bez zwłoki zaczynają prace nad wyhodowaniem nowej królowej. Trwa to do 16 dni. Dopiero, kiedy urodzi się nowa królowa, wraca spokój, energia. Ta metafora niechaj będzie inspiracją dla liderów. Powinni dbać o to, aby ich obecność w firmie dawała poczucie bezpieczeństwa. Dzieci śpią dobrze, kiedy rodzice wrócą z delegacji i odprowadzą je do łóżek, dzieląc czas z potomkami. Członek zespołu zasługuje na docenianie tylko dlatego, że jest pracownikiem przedsiębiorstwa. Dotyczy to wszystkich, niezależnie od ich talentów, siły, wydajności. Powinien być przekonany, że słyszy, widzi gesty, wspierające słowa lidera – „mój pracowniku kochany”. To nawiązanie do słów Marianny. Mówię o koncepcji, filozofii zarządzania, nastawieniu do innych, odpowiedzialności. Docenianie, to element kultury organizacyjnej. A kultury nie widać. Ona jest wyczuwana. Jak „Duch gór” w „Ogrodzie Bajek”, na szlaku z Międzygórza na szczyt Igliczna, z kościołem Maria Śnieżna po drodze (święto jest tam zawsze 5 sierpnia).
Odkładaj na miejsce zamiast na później
Z całego pobytu na obozie wojskowym, w szczególny sposób pamiętam jeden dzień – inspekcję z dowództwa, z centrum w Poznaniu. Oficerowie poznali jej termin dzień wcześniej. I się zaczęło. Zbieranie szyszek, porządkowanie pola przed namiotami, grabienie ścieżek, mycie kuchnie polowej, próbne zbiórki. W ulu pszczoły nie mają inspekcji – sprzątają na bieżąco, zbierają nektar, karmią larwy – jak w zegarku. Królowa nie złoży jajka w komórce, która nie będzie czysta, posprzątana. W każdym przedsiębiorstwie istotne jest ustalenie oraz przestrzeganie zasad. Zawsze będą również możliwości wprowadzania różnorodnych udoskonaleń. Pisałem już wcześniej o słowach G. Verdiego – „doskonałość zawsze mi się wymykała, jednak konsekwentnie za nią podążałem”. Otóż obecność lidera w magazynie, hali produkcyjnej, w sklepie, to nie takie podejście, jak na wspomnianym obozie wojskowym. Obecność lidera, to czas spotkania, rozmowy, wyrażenia szacunku, uznania, relacji z załogą. Trzeba oddzielić tę atmosferę od oceniania, pouczania, krytykowania, karania. Chętnie się tutaj odwołam do filozofii coachingu. Szef, który np. jedzie z handlowcem do klienta, jest wyłącznie obserwatorem. Jest obecny w czasie rozmów handlowca z klientem. Żadnych uwag, argumentów, ocen, opinii. Dopiero po powrocie, odbywa się rozmowa. Także bez krytyki, pouczeń, pretensji. Tylko pytania, inspiracje, co można zrobić inaczej, jakie handlowiec może wyciągnąć dla siebie wnioski. Lider, który w czasie wizyty na hali, podniesie leżący na podłodze papierek, zepsuje atmosferę bycia z pracownikami. To może być odebrane jako najważniejszy punkt spotkania – „widzicie, to ja mam za was sprzątać?” Wszelkie wnioski są do omówienia z przełożonymi, na szkoleniach, odprawach itp. Kontakty z pracownikami, to budowanie relacji, docenianie ich. Szacunek dla siebie nawzajem, to pozbycie się stereotypów kontrolera, policjanta. Znakomitą ilustracją może być końcowa scena na filmie Green Book. Policjant zatrzymuje Toniego, który wraca do domu z Panem Doktorem. Pada śnieg, jest noc. Kierowca jest pełen negatywnych emocji. A policjant spokojnie mówi. Ma pan panę. Jechałem za panem i widziałem, że znosi samochód na prawo. W oponie nie ma powietrza. Pomogę zmienić koło. Rzecz w tym, aby kreatywnie spojrzeć na własne zachowania, stereotypy. Mamy rok 2023. Wiemy dużo więcej, niż w roku 1410 (Grunwald). Wiemy, że w Ameryce nie ma Indii, a jednak nadal używamy terminu „Indianie”, bowiem K. Kolumb był przekonany, że właśnie dotarł do Indii.
Modyfikuj, nie krytykuj
Utrzymywanie kontaktów ze studentami, pozwala na rozwój, na doskonalenie siebie. Na filmie widziałem, jak Tomasz Graszewicz, mój magistrant, współwłaściciel prężnie działającej agencji marketingowej, rzeczowo powiedział – „modyfikuj, nie krytykuj”. Dotyczyło to kontekstu kreatywności. I w tym duchu dobrze będzie spojrzeć na zadania lidera, na atmosferę w zespole, na własne wartości, emocje, przekonania. Szczęście ma wymiar subiektywny. Trudno je zdefiniować i zatrzymać. Jest pewnie sumą chwil przeżywanych w pracy, w rodzinie, z samym sobą. Szczęście, to stan równowagi między różnymi sferami. To mozaika wynagrodzeń, premii, nagród, karnetów, prezentów a także relacji, zaufania, szczerości, uważności i wielu innych składników. Każdy ma własny punkt widzenia, także system wartości. Z mojego punktu widzenia, warto rozważyć gesty, działania, które są dalekie od wyrazów materialnych. Tam, gdzie dodatkowe pieniądze mają znaczenie dla pracowników, warto o tym pamiętać i tak działać. Jednak coraz bardziej cenione będzie to, co ma oryginalny charakter, jest wyjątkowe, kreatywne, duchowe, niematerialne. Wyrażone słownie przez lidera uznanie, podziękowanie, docenienie, ma wartość wyjątkową – trwałą, osobistą. List gratulacyjny, napisany przez lidera osobiście, to szczególny rodzaj wyróżnienia. Wspólna rozmowa przy najlepszej kawie, pozostaje w pamięci głębokiej. A jaka kawa jest najlepsza? – ano taka, którą ktoś tobie zrobi i poda. W jednym z przedsiębiorstw, szef pozwolił pracownikom pracować w piątki siedem godzin. Uznał, że ostatnia, ósma godzina była mało produktywna. Jeden z pracowników powiedział, że w jego firmie zarząd dba o załogę. Wobec zagrożeń, wynikających z samotności, wartością staje się przestrzeń do wspólnych rozmów. Wielu osobom zależy na rozwoju osobistym. Lider może okazywać wsparcie oraz troskę w tym zakresie. W jednej z organizacji, załoga bywa pytana, czego się nauczyła w tym tygodniu. W jednym z podmiotów opracowano program łączności z pracownikami, którzy są na urlopach macierzyńskich. A zatem, czerpiąc z inspiracji filozofa, „niebo gwiaździste nade mną”, pomysły budowania szczęścia pracowników i efektywności organizacji – we mnie.
Kilka podanych wyżej przykładów może być inspiracją dla autorefleksji, do szukania oryginalnych, kreatywnych pomysłów, wspierających szczęście pracowników oraz organizacji. Istotne jest i to, aby przekonywać pracowników, że najważniejsze jest odnajdywanie szczęścia w sobie, w swoim wnętrzu. Tak Zeusowi doradziła Atena, kiedy pytał ją, gdzie ukryć szczęście, aby ludzie cieszyli się, gdy je odnajdą. Zaproponowała, aby Zeus ukrył szczęście we wnętrzu człowieka. Ludzie będą go szukać w lasach, górach, głębinach oceanów, przestworzach, pod ziemią a nie w sobie. Natomiast, kiedy już je w sobie znajdą, pozostaną na zawsze szczęśliwi. Atena doskonale się sprawdziła jako konsultantka Zeusa.
Na ścieżce ewolucji
Szczęście, to rozumienie, że każdy człowiek odpowiada za swój czas, że kolejne pokolenie przejmie obowiązki. Warto zatem umiejętnie łączyć dbałość o siebie z wykonywaniem swoich obowiązków. Dla malkontentów, pesymistów, inspirująca może być historia wojny trzydziestoletniej w Europie. Ktoś, kto miał 15 lat, kiedy się zaczęła, dobiegł 45 lat, kiedy się skończyła. Jako gatunek homo sapiens, jesteśmy coraz bardziej szczęśliwi i pracujemy w coraz bardziej odpowiedzialnych firmach. Doskonale zdajemy sobie też sprawę z wyzwań, które są przed ludźmi, przed światem. Klimat, środowisko, zasoby, szanowanie różnorodności, dążenie do większej równości, to zadania, nad którymi wszyscy pracują, niestety z pewnymi wyjątkami. Owe wyjątki, to dyktatorzy, dla których jest coraz mniej miejsca na Planecie. W. Putin pewnie to już rozumie, chociaż nie zdoła się do tego przyznać. Naznaczył nie tylko tragizm własnego losu ale także narodu, nad którym przejął kontrolę. I pomyśleć, że Rosja to kraj zasobny we wszystkie surowce znajdujące się w tablicy Mendelejewa. I taki ubogi w skutecznych, wartościowych liderów. Jednak są narody z odpowiedzialnymi liderami, które wyznaczają kierunek rozwoju homo sapiens. Coraz więcej ludzkich mózgów nastawionych na współpracę, zdolnych do empatii, pozwala spokojnie i rozważnie podejmować wyzwania.
Prof. dr hab. Henryk Mruk